Czy można wnioskować stanowisko w tytułowych kwestiach na bazie wskazań Ewangelii?

 
Temat jest trudny, a stanowisko fundamentalistycznych obrońców życia odwołuje się do chrześcijaństwa. Jest przy tym tak zasadnicze, że niekiedy pojawia się dysonans między stanowiskiem KK, a środowiskiem „pro-life”.
Czy zatem możliwe jest jakieś jednoznaczne odniesienie?
Temat od dawna budzi moje zainteresowanie. Przedstawię zatem to, co udało mi się zebrać, ale nie jest to stanowisko jednoznaczne. Raczej szereg nawiązań pozwalających na ukształtowanie własnego poglądu. Zaczynam od Ewangelii, ale dodam też kilka własnych spostrzeżeń z innych dziedzin.
 
Co zatem można „wyciągnąć” z Ewangelii?
Jest kilka opisów wypędzania duchów z ciał nimi owładniętych. Przypadek z „duchem” nazywającym się „Legion” jako zbiór większej ilości duchów. Przypadek, gdy Chrystus wskazuje, że po usunięciu tych „gości” – mogą powrócić dobierając sobie jeszcze „współtowarzyszy” do wykorzystania „uprzątniętego” mieszkania. Co ciekawe – nie nazywa takich duchów „złymi”, ale „nieczystymi”, co chyba można tłumaczyć jako nieuprawnionymi do przebywaniu w ciele człowieka.
Wnioskiem jaki się nasuwa jest stwierdzenie, że ciało ludzkie jest siedliskiem ducha, a nie jego częścią. Mało, że może się zdarzyć istnienie ciała bez ducha.
 
W przypadku innych uzdrowień można  dostrzec dwa przypadki. Jeden, gdy Jezus uzdrawia mówiąc o odpuszczeniu win, co powoduje uzdrowienie, ale też w innym miejscu, na pytanie o to, kto jest winien niesprawności, odpowiada, że ani on, ani rodzice, ale jest to dla doświadczenia innych.
Niejednoznaczna sytuacja, gdyż świadczyłoby to o braku wpływu na sytuację niesprawnego – są wątpliwości co do jego personalizmu. Czyżby to ciało nie zawierało ducha? Czy zatem przywrócenie sprawności wiąże się z przydaniem ducha?
 
Tyle przypomniałem sobie z opisów ewangelicznych, które mogą stanowić jakieś wskazówki tyczące kwestii powiązanych z aborcją.
 
Najważniejsza  w tym jest konstatacja, że nie można jednoznacznie łączyć konkretnego ciała z konkretnym i jednym duchem.
Zasadnym jest więc pytanie kiedy, od którego momentu można uznać, że dusza danego człowieka jest powiązana z ciałem?
Nie ma jednoznacznego ustalenia. Na podstawie Ewangelii nie można dać jednoznacznej odpowiedzi. Mamy przecież Niepokalane Poczęcie, czyli wejście ducha w ciało Marii; ale nie jest określone, czy to zapoczątkowało kształtowanie ciała, czy też nastąpiło w jakiejś fazie już rozpoczętego procesu.
Jeden z blogerów Salonu24 wiąże zaistnienie ciąży z momentem uświadomienia sobie przez kobietę takiej możliwości. Fizycznie – może to być dosyć odległy czas od aktu zapłodnienia jajeczka kobiecego. Czyli – czas nie jest precyzyjnie ustalony.
 
Jest jeszcze drugi element: czy sam akt poczęcia (zapłodnienia jaja kobiecego) należy traktować jako pełny proces początku istnienia człowieka?
Czy bowiem człowiek, w którego ciele zamieszkał duch „nieczysty” – jest człowiekiem w „pełnym” wymiarze?
Druga sprawa: Chrystus uzyskał świadomość swej roli wraz ze chrztem u Jana. Czy nie było to zatem jakieś uzupełnienie świadomości?
 
W Egipcie, ale i innych rejonach są religie  twierdzące, że dusza ludzka składa się z 3 części. Nie rozwijając tematu: może proces „kształtowania” człowieka nie ma jednego początku, a jest procesem rozwojowym budowy (albo implementacji) poszczególnych składowych?
Psychologia Junga wyróżnia id, ego i superego. Czy nie ma tu powiązania?
 
Do tego dochodzi wiedza astrologiczna, która przyjmuje, że o uwarunkowaniach losów człowieka można wnioskować na podstawie położenia „świateł” w momencie pierwszego oddechu.
 
Wnioski jakie się nasuwają są takie, że człowiek nie jest „poczęty” w skończonej formie ale, że jest to proces mający swoje fazy początkujące.
 
Akt poczęcia, zapłodnienie jaja kobiecego, rozpoczyna proces kształtujący ciało w jego podstawowych funkcjach życiowych.
 Psychologiczny ID.
To ciało nie ma wszystkich cech ludzkich: jest dopiero budowane i często mogą to być „błędne procesy” o czym świadczą naturalne poronienia.
Ruch „pro-lif” wskazuje, że dziecko w łonie matki zapamiętuje niekiedy jakieś zdarzenia, które dzieją się w świecie „zewnętrznym”, odbiera także stany emocjonalne matki.
Wydaje się, że to możliwe. Jednak istnieje pytanie, czy jest to odbiór w poczuciu własnej, odrębnej świadomości?  Tu można mieć wątpliwości, a wskazaniem byłoby, że po urodzeniu, wraz z pierwszym oddechem, uzyskuje się świadomość własnej odrębności, czyli psychologiczne EGO.
Poniekąd potwierdzeniem takiego ujęcia jest zapis biblijny (zapewne przejęty ze starszych zapisów), że Bóg tchnął życie w stworzonego przez siebie Adama.
 
Pozostaje kwestia superego, czyli tej trzeciej części duszy, która kształtowana jest naszym życiem. Być może nie wszyscy osiągają ten stan samoświadomości. Także odniesienie mówiące o „zasiedleniu” człowieka przez ducha „nieczystego” może dotyczyć człowieka, który albo nie wykształcił swego superego, czyli tej trzeciej części duszy, albo też to superego jest stłumione przez „nieczystego” ducha.
W ruchach ezoterycznych tzw. medium „przejmuje” różne duchy umożliwiając im wypowiedzi z wykorzystaniem swego ciała. Wskazuje się przy tym, że medium zazwyczaj (nie wiem czy były jakieś badania na ten temat), jest osobą o słabo wykształconej osobowości, łatwo ulegające wpływom jednostek silniejszych psychicznie. To wskazywałoby właśnie na taką osobę, która nie „wypracowała” własnego SUPEREGO.
 
Wnioski końcowe.
Czy aborcja może być określana jako morderstwo bezbronnego człowieka? Mam poważne wątpliwości, gdyż o morderstwie można mówić tylko w odniesieniu do osoby obdarzonej świadomością. Nawet więc po urodzeniu nie musi nastąpić akt uzyskania samoświadomości (EGO).
Niemniej – aborcja jest zawsze przerwaniem procesu kształtowania człowieka i im później od momentu poczęcia następuje, tym bliższa jest uznania za morderstwo.
 
Decyzja o przyjęciu/odrzuceniu prezentowanego poglądu jest sprawą indywidualną.