Brak szerszego spojrzenia na przyczyny i skutki obecnego konfliktu. Bez tego rozważania są niepełne, a często błędne.

Berkeley napisał notkę, w której sprawstwo konfliktu na Ukrainie przypisuje Leninowi, a i Stalinowi też się dostaje. Tymczasem dużo lepsze tłumaczenie można wyprowadzić ze znanej książeczki "Tajemnice mędrców Syjonu".

To także trochę za wąskie ujęcie, bo raczej mówi o bieżącej technice tamtego czasu wprowadzania judaizmu. I trzeba jasno powiedzieć - to nie jest głupia idea - ma zadziwiające osiągi; skutecznie jest wdrażana na wszystkich szczeblach struktury organizacyjnej, a wykorzystuje wszystkie dostępne środki i metody temu służące. Do tego ma oddaną kadrę gotową do poświęceń, aby ideę urzeczywistnić.

Nawet traktując tę ideę jako wrogą nie można pomijać jej walorów i możliwości - niedocenianie przeciwnika jest zawsze przyczyną klęski. Bo spójrzmy na naszą rzeczywistość - czyż nie jesteśmy dumni ze stanu i warunków życia nasyconych wszelkimi udogodnieniami? Kiedy w historii ludzkości było lepiej? Kiedy był nadmiar żywności, wygodne życie, możliwości podróży itd?

I jedynie ludzie bardziej światli dostrzegają, że ten dobrobyt zbudowano na "glinianych" nogach - w każdej chwili, po przekroczeniu barier rozwojowych, może się wszystko zawalić.
A co ze "zwykłymi zjadaczami chleba"? Ci nie widzą dalej niż koniec własnego nosa - przewidywania większości ograniczają się do miesiąca, dwóch naprzód. Dalej to już iluzja i nawet nie chcą o tym myśleć.
Owszem, gotowi są "bić Żyda", ale nie dlatego, że widzą do czego judaizm prowadzi, ale dlatego, że Żydom jest lepiej niż im. Że mają wpływ na decyzje i je podejmują z uwzględnieniem własnych korzyści, a nie myślą o nich - "maluczkich", którym się wszystko należy.

Staram się patrzeć na problem z pozycji "pax judeorum". I wtedy  widać, że, jak dotąd, te rządy wcale nie są najgorsze - jeśli porówna się to z bezhołowiem w niektórych regionach - choćby w Afryce, czy Ameryce Południowej.
Ale ostatnio te porównania wypadają mniej korzystnie. Coraz bardziej widoczne są pojawiające się mankamenty i to takie, które nie są usuwane, a raczej narastają.
Widać, że system zaczyna być niesprawny, a korzyści coraz mniejsze. Najgorsze w tym jest to, że widać zbliżający się upadek o niewyobrażalnych skutkach. 

Generalnie - celem  większości ludzi jest życie i rozwój polegający na ułatwieniach w funkcjonowaniu, co można uzyskać poprzez organizację życia zbiorowego. Tyle, że ci, którzy widzą tę strukturę starają się zająć i utrzymać w niej swą (najchętniej) dominującą pozycję - dla siebie, ale i bliskich.
Okazuje się, że nawet niewelka grupa mająca wiedzę o funkcjonowaniu systemu może sterować procesem i pełnić w strukturze prominentną rolę. Cały proces rozszerza się obejmując coraz większą populację - wymaga jednak oddanej kadry na tyle zmotywowanej korzyściami, aby tę rolę pełnić.
Istata judaizmu polega na świadomym dążeniu do władzy nad światem z wykorzystaniem Żydów (a w zasadzie żydów) jako kadry - elity systemowej. Jako spoiwa użyto przekonania, że są "narodem wybranym", a przekonanie o specjalnym przeznaczeniu jest bardzo pociągające.
Identyczną metodę jak żydzi próbowali zastosować Niemcy - i, jak dotąd, im nie wyszło.
O czym to świadczy? Na pewno o tym , że żydzi stoją na dużo wyższym poziomie organizacyjnym.

Na czym polega koncepcaja żydowska? Na stworzeniu iluzji, że celem jest poprawa warunków życia wszystkich ludzi. I dla tego celu warto się poświącać.
W pierwszef fazie - tak faktycznie jest. Jest dobra organizacja życia, dostęp do dóbr, wygody, a nadzoruje to ustanowione prawo.
Nestety, coraz bardziej widoczne jest, że ten dostęp do dóbr jest dla wybranych, a prawo dotyczy tylko "niższych kast"; sami żydzi są z tej podległości wyłączeni. (Patrz przypadki).
Okazuje się, że nieograniczony wzrost konsumpcji nie jest możliwy; był tworzony wykorzystywaniem "upośledzonych" narodów, zaborem ich dóbr naturalnych. Tymczasem - dalsza ekspansja tego typu musi być ograniczona, a to z kolei ukazuje, że "naród wybrany" nie uczestniczy w tworzeniu dóbr, a jedynie nimi dysponuje sobie zostawiając najlepsze kąski.
Póki starcza dla wszystkich - to tylko niezadowolenie niewolników, które łatwo stłumić.  Gorzej, gdy zaczynają się braki. (Granice wybuchu były bliskie np. w Polsce przed 2015 rokiem - gdyby nie PiS mogłoby dość do aktów niezadowolenia).
Obecna polityka polega na ograniczeniach, ale równo rozkaładanych - na tyle, by zmniejszyć napięcia społeczne. I tu polska polityka wewnętrzna jest dosyć skuteczna.

Sytuacja konfliktowa z jaką mamy do czynienia wynika z tego, że zakończył się ten model ekspansji; inne regiony (cywilizacje) zaczęły sobie zdawać sprawę, że są wykorzystywane, a ich model rozwojowy jest lepszy (dla nich) od żydowskiego. Tak jestw Chinach, Indiach, a ostatnia próba odcięcia się dotyczy Rosji.
System zachodni w znacznym stopniu już, a to się pogłębia, został pozbawiony możliwości eksploatowania mniej rozwiniętych regionów. Można śmiało powiedzieć, że cała Azja się "wyemancypowała". Nawet Arabia Saudyjska już nie ulega szantażowi USA. W efekcie za surowce i pracę ludzką trzeba zacząć więcej płacić, a to osłabia wewnętrzne struktury Zachodu, który już nie ma "nadwyżki wydolnościowej".
Czy Zachód stać na płacenie wyższych cen? No i pytanie - czy ma czym zapłacić?
Nawet mając możliwości produkcyjne  - czy ma ludzi zdolnych produkować? I może najważniejsze - czy będą to towary na które będzie zapotrzebowane?

Jednym słowem - czeka nas przemiana postaci świata. Im szybciej i jaśniej sobie zdamy z tego sprawę, tym większe szanse na końcowe dopasowanie. Inaczej - czeka nas chaos.

Rozpatrując to w odniesieniu do Ukrainy. Może zastanawiać, dlaczego walki trwają tam tak długo? Dlaczego Rosja nie zakończy szybko konfliktu?
Sam pisałem, że mogło to nastapić w dwa tygodnie.
Pomijam podłoże problemu,  a jedynie zastanawiając się  nad obecną sytuacją można dojść do wniosku, że Rosja świadomie powstrzymuje działania ofensywne.  Stan żarzącego się konfliktu jest korzystny dla niej. Ważne, aby straty były na ograniczonym poziomie - Zachód w obecnej sytuacji wyczerpuje swoje siły, a po ochłodzeniu nacisk na zakończenie konfliktu będzie narastał.
Wygrywając z Ukrainą Rosja przegrałaby całe starcie, a jej celem jest przecież wyłączenie Ukrainy ze struktur Zachodu.