Trochę wyjaśnień , umocowań i ustaleń.

 
 
 
Poprzednia notka wzbudziła pewien niesmak, albo „przesyt” tematyczny u jednego z blogerów (WandalVeni), dla którego tekst zawierał zbyt wiele niepochlebnych uwag o kobietach. Bo to, że kobiety są niechętne tej prezentacji poglądów – to zaznaczyłem w tamtym tekście.
Skąd zatem u mężczyzny takie uwagi? Myślę, że z przyczyn kulturowych. WandalVeni jest osobą starszą i dobrze wychowaną.
To „dobre wychowanie” odnosi się do polskich obyczajów kulturowych, gdzie kobieta jest traktowana z szacunkiem i wyrozumiałością. „Nie wypada” wypowiadać się negatywnie o kobietach w „dobrym” towarzystwie. Aczkolwiek mam zastrzeżenia dotyczące rozumienia konwencji mojego przekazu, to rozumiem tę postawę. W dawnej Polsce była to postawa powszechna i niejako „wyssana z mlekiem matki”. Z tamtego punktu widzenia, prezentując swoje opinie, wychodzę na „chama i prostaka, co to mu słoma z butów wyłazi”, a co dostrzegają zwłaszcza najbardziej rozjuszone „Panie”.
 
Niestety nie jest to takie jednoznaczne, a wyjaśnienie jest dwutorowe.
 
Pierwsze, że staram się dokonać opisu cywilizacji. Zatem nie mogę tego robić „z jej wnętrza”. Nie mogę się utożsamiać z polskością, gdyż wówczas nie będę w stanie dokonać obserwacji i porównań.
Wielokrotnie o tym wspominałem, że nie da się precyzyjnie opisać obiektu będąc w jego wnętrzu. Spróbujcie opisać budynek będąc w środku …  A przecież cywilizacje są bardziej skomplikowanymi obiektami. Proszę zauważyć jak często teksty blogerów katolickich pisane są przy założeniu nadrzędności ich przekonań. (To dotyczy też innych opcji światopoglądowych).
Dlatego w sposób świadomy naruszam „konwencję polską”. Dodam jeszcze tylko, że ja nie byłem wychowywany. Nie mam więc wdrukowanej kindersztuby. Moje reakcje i zachowania są nabyte i zawsze dostosowane do okoliczności. Być może właśnie to pozwala mi na dokonanie przedstawianych analiz. Bo do tego „trzeba wyjść z siebie i stanąć obok”. Trudna sztuka i mało jest ludzi, którzy to potrafią – można o tym przeczytać w podręcznikach psychologii.
 
Druga kwestia dotyczy sposobu wychowania – zarówno kobiet jak i mężczyzn. Owszem, jeszcze starsi ludzie, jak WandalVeni, mają te nawyki, ale przecież obecnie nie istnieje polskość w ciągłości kulturowej. Jak pisałem, polskie ziemiaństwo zostało praktycznie wytępione, a przecież to ta klasa była nośnikiem polskich obyczajów kulturowych. Po wojnie władzę i wszelkie elitarne stanowiska zajął element obcy kulturowo. Zatem zmieniane są także obyczaje i sposób wychowania. Także zmieniona została rola kobiety w społeczeństwie.
Jeśli więc obecnie chcemy odbudować Polskę, to także trzeba zmienić mentalność. Określić na nowo strukturę społeczeństwa i dostosować doń zwyczaje.
 
W tutejszej sytuacji – kobiety nie nawiązują do swej poprzedniej roli, wygodnie im w obecnych warunkach rozprzężenie etycznego, ale oczekują traktowania wg starych standardów. W poprzedniej notce specjalnie zamieściłem komentarz p Wojdy, fakt, sprowokowany przeze mnie, ale właśnie po to aby wykazać  odmienną postawę kulturową. Tu nie chodziło mi o odniesienia osobiste, a postawę. Tyle, że wiedziałem, iż na pewno spotkam się z domniemywaną reakcją u tej Pani. U innych – nie miałem pewności ;-)))
Zatem – zachowania i zwyczaje także w sposobie zwracania się do siebie i poruszanych tematów są wynikiem kodu cywilizacyjnego wynikającego z pierwotnego ustalenia relacji między kobietą i mężczyzną, a także ich ról społecznych.
Co dodać? Może przykład. W moim rozumieniu, najbardziej „przystające” do  wychowania kobiety w kulturze polskiej ma Iza. Warto zauważyć, że w jej tekstach pewne kwestie nie są poruszane, gdyż dawniej kobieta była przygotowywana do innej roli społecznej, a zatem nie zajmowała się pewną tematyką. Nie to, że nie mogła; nie wypadało. Tę kindersztubę daje się zauważyć. Dlatego bardzo wysoko cenię Jej prace, chociaż niekiedy polemizuję. Kiedyś, właśnie z tej racji sugerowałem, aby objęła swą pieczą zakładkę „RODZINA”, ale Iza odmówiła stwierdzając, że wiązałoby się to przyjęciem odpowiedzialności za treść, a to przekracza jej możliwości. To także wskazuje na wychowanie w duchu polskości; kobieta nie przyjmowała na siebie obowiązków poza sferą „kobiecego umocowania kulturowego”.
Drugą osobą, mającą „świadomość kulturową kobiety” jest moim zdaniem nana, a co zapewne wzbudzi zdziwienie u niektórych. To inna klasa względem Izy. Widać, że nie ma kindersztuby, ale ma świadome dążenie do osiągnięcia statusu kobiety w duchu CP. Być może jest to nieświadome, ale ja to zauważam.
No to teraz będę miał przechlapane, bo poruszyłem wątki personalnych ocen. Trudno.
Kończąc temat. Wydaje się, że dla ponownego określenia statusu i kobiety, i mężczyzny w społeczeństwie, wiedza i wyczucie Izy byłoby bardzo przydatne. Także innych osób mających jeszcze rodzinne powiązania i odniesienia. Moje uwagi są „suche”, to jedynie podstawy , a przecież wielowiekowe tradycje nadawały im kolorytu związanego z odmiennością sytuacyjną. Bo wszystkiego nie da się ułożyć „na jedno kopyto”.
Z kolei „ziemiaństwo” w poprzedniej roli – „se ne vrati”. Trzeba na nowo dokonać ustaleń – mam nadzieję, że w duchu Cywilizacji Polskiej. A jeśli to zrobimy – świat będzie z nas brał przykład. I tę uwagę robię całkiem poważnie.