W poprzedniej notce („Miłość chrześcijańska /słowiańska/ a …”) przedstawiłem koncepcje rozumienia Miłości, czego owocem jest definicja: MIŁOŚĆ – to pragnienie współistnienia.

 

Nie wszystkie aspekty analizy zostały tam przedstawione – pierwszym bowiem odczuciem względem otoczenia budzącej się świadomości jest określenie tego stosunku jako pozytywny bądź negatywny. Czyli, czy ta budząca się świadomość akceptuje otoczenie, czy też ma doń jakieś zastrzeżenia.
Dopiero dalszym elementem jest ustalenie rodzaju relacji.
I tu należy wyodrębnić, że odczucia negatywne względem otoczenia mogą przyjąć tylko dwie opcje z wymienionych w poprzednim tekście – może to być albo relacja podporządkowania, albo nadrzędności; brak jest możliwości relacji partnerskiej. Wydaje się to na tyle oczywiste, że dowodzenie nie ma sensu.
Istotnym jest dostrzeżenie, że wynikiem wskazanych relacji jest albo dążenie do zmiany siebie (aby dostosować się do otoczenia – relacja podporządkowania), albo do zmiany otoczenia, aby je dostosować do swoich oczekiwań. To relacja nadrzędności.
Oba typy relacji tworzą  HIERARCHICZNOŚĆ.
 
Hierarchiczność – jest więc dążeniem do zmian w otoczeniu – brakiem akceptacji dla istniejących form otoczenia.
 
Te rozważania są prowadzone na poziomie fundamentalnym i konieczne jest zwrócenie uwagi na występujące zależności, które łatwo mogą zmienić sens przemyśleń.
Otóż brak relacji partnerskiej wskazuje na wtórność procesu powstawania relacji z otoczeniem, a efektem jest pozbawienie ich kreatywności. Czyli to właśnie wskazuje na brak „pierwotności” – kreacjonizm jest nieodłączną jej cechą. Hierarchiczność może zaistnieć tylko względem istniejących  bytów; nie ma potrzeby (pragnienia) kreowania bytu niższego (podległego), bądź wyższego (nadrzędnego).
W zasadzie – nie spotkałem podobnego toku rozumowania. Jedynym podobnym są przemyślenia Lema (którego należy traktować jako filozofa), a gdzie w jednym z opowiadań opisywał powstawanie istoty doskonalszej. Nie wyszedł tam poza mentalne ograniczenia judaizmu.
Brak wskazania na istotę różnicy miedzy systemem egalitarnym opartym o zasadę Miłości, a hierarchicznym prowadzi do dualizmu. Trudna sprawa, wymagająca bardzo ścisłego przestrzegania wskazanych rozróżnień; dualizm ujawnia się w równorzędnym traktowaniu stosunku do rzeczywistości. To schizmatyckie ujęcie odcisnęło swe piętno na systemach religijnych od zaratusztrianizmu zaczynając, a na obserwacjach katolicyzmu kończąc.
Zaratusztrianizm (zoroastryzm) w początkowym okresie, gdzie przekaz Zaratusztry był dominujący, kształtował relacje między „ciemną stroną” (hierarchicznością), a Miłością w sposób podobny tu przedstawionemu. Kreatorem był Ahura Mazda, a stronę „ciemną” reprezentował Angra Manju, który wszak nie miał zdolności kreacji, ale negatywnie oddziaływał na dzieło Ahura Mazdy.
Z czasem oba te byty uznano za równorzędne – braci bliźniaków, których ojcem był czas – Zurwan, nie mający wszak cech boskich. Dalszy etap zmiany doktryny to dualne bóstwa Ormuzd (dobro) i Aryman (zło).
Na bazie tej doktryny powstało szereg dualnych religii – także manicheizm, którego wyznawcą przez długi czas był św. Augustyn. Jego myśl istotnie wpłynęła na chrześcijaństwo owocując koncepcją „grzechu pierworodnego”, a co z kolei przyczyniło się do stopniowego odchodzenia Kościoła Katolickiego od nauki Chrystusa.
Obecnie coraz częściej i w coraz mniej zawoalowany sposób dualizm można dostrzec w doktrynie Kościoła, gdzie szatanowi  uosabiającemu „ciemną stronę”, przydaje się rolę przeciwnika Stwórcy.
 
Zapewne katolik czytający te uwagi obruszy się mocno, gdyż wydaje się to być atakiem na podstawę doktryny (tak to może być odebrane). Proszę jednak zwrócić uwagę, że koncepcja „grzechu pierworodnego” , po niewielkim przesunięciu akcentów, jest w pełni kompatybilna z przedstawioną tu koncepcją. Jeśli odrzucić pojęcie „grzechu”, czyli pojęcia  judaistycznego, to pierwotne „odcięcie pępowiny” dotyczyć może właśnie stosunku do rzeczywistości nowonarodzonego.
Chrzest – to wskazanie, czy też nakierowanie na drogę Miłości z pozytywnym stosunkiem do otoczenia. Sam poród związany jest dla niemowlęcia z dużym stresem, co może zaowocować negatywnymi skojarzeniami względem otaczającej rzeczywistości. Chrzest – przywraca równowagę wskazując, że nowy człowiek spotka się tu z życzliwością i miłością.
 
Doktryna „ciemnej strony” rozwinęła się w judaizmie, gdzie za podstawę przyjęto koncepcję „narodu wybranego”, a zatem takiego, który może i ma prawo do zmian otoczenia zgodnie ze swoim upodobaniem. Jak doszło do rozwoju tej dualistycznej koncepcji, która ma tak wielkie wpływy we współczesnym świecie – to tematyka, którą warto rozważać, a która stanowi szeroki materiał dla opisu rzeczywistości i koncepcji powiązanych.