Przez Polskę przetacza się fala antysemityzmu, a tu Wielki Post i czas na rachunek sumienia.

Zastanawiając się nad tą sytuacją i przygotowując swój rachunek sumienia odkryłem, że na pewno jestem półantysemitą.


  Może nawet gorzej - tylko brak wytycznych Trybunału Konstytucyjnego, czy powinienem wstydzić się też za inne swoje poglądy i w jakim zakresie poddać się pokucie i dobrowolnej karze. A może to już wykracza poza ramy oceny własnej i powinno być penalizowane przez Niezawisły od Prawa Sąd?

 
Ponieważ nie ma jednoznacznych ustaleń w tej materii chcę poddać pod osąd publiczny moje poglądy, aby z czystym sumieniem przystąpić do celebrowania  Świąt Wielkanocnych z ich przebogatą tradycją brania odpowiedzialności za wszelkie winy.
 
Otóż przyznaję się do tego, że lubię tylko połowę populacji żydowskiej i to tę część żeńską. Żydów płci męskiej nie lubię!!!Gorzej - oni mi się zupełnie nie podobają - nie mam w nich upodobania w odróżnieniu do twierdzenia, że ich Stwórca specjalnie sobie ich polubił. Tu nawet w to nie wierzę, czym zapewne zasługuję na potępienie; niestety uważam, że wszyscy ludzie są w jednakowym stopniu pokrewieństwa ze Stwórcą.
 
Konkludując. Fakt, że akceptuję tylko Żydówki - czyni ze mnie półantysemitę.  Czy samo to, że nie lubię mężczyzn, a już szczególnie Żydów, pogłębia zakres mojego antysemityzmu?
 

 

Będę wdzięczny za wyjaśnienia, gdyż jak zaznaczyłem, brak jest wytycznych dotyczących interpretacji mojej postawy, a Sądy jeszcze nie są zreformowane i mogą kierować się błędnymi wytycznymi, zwłaszcza wobec braku ustaleń PiS-owskiego Trybunału Konstytucyjnego, który zapewne nie zbierze się na posiedzenie w tej sprawie przed Wielkanocą. 

Pozostaję w stanie głębokiego zatroskania nad swą postawą.