Starość to mniejsza wydolność, wybrałem się zatem na rejs po Jezioraku. A w zasadzie dwa rejsy.

 

W czerwcu, jeszcze przed sezonem, byłem na rejsie po Wielkich Jeziorach Mazurskich. Zawszeć to taniej. Chciałem sobie przypomnieć i zobaczyć aktualne warunki tego sposobu spędzania czasu. Propozycję udziału otrzymałem poprzez S24 - od zupełnie nieznanych mi wcześniej osób, ale na pewno łączyła nas chęć podobnych doznań.

Pod jesień, bo od 27. 08 otrzymałem z tego samego środowiska propozycję dwu rejsów - tym razem po Jezioraku z opcją dopłynięcia kanałami do Elbląga. Wyszło na to, że to ma być tydzień po tygodniu - zdecydowałem się na obie opcje.

 

Zaczęliśmy w Iławie. Pierwszy tydzień to kręcenie się po Jezioraku. I porównując ten akwen z Wielkimi Jeziorami - jestem Jeziorakiem zachwycony. Znacznie mniej ludzi i jachtów, a ponoć w tym roku na WJM było nawet o połowę mniej jachtów niż w latach ubiegłych.

Należy docenić dbałość gospodarzy terenu o warunki pobytu. Istnieje bardzo dużo "dzikich" miejsc postoju. Wszędzie tam znajdowały się tabliczki z uprzejmą prośbą o utrzymanie czystości, a nawet gdzieś spotkaliśmy pod taką tabliczką saperkę, aby zakopać "pozostałości". Do tego okoliczne gminy w miejscach najbardziej uczęszczanych pobudowały pływające pomosty do których można zacumować.

Mało tego, w tych miejscach ustawiono toalety i kontenery (wielkie wory) na śmiecie. Dopiero później doczytałem, że wykorzystując śmietniki i toalety należy wykupić winietę. Wydaje się, że ta informacja i możliwość nabycia winiety powinna być przekazywana przez armatorów przy wypożyczaniu jachtów. Można mieć nadzieję, że tak się stanie, bo koncepcja jest słuszna i warta rozpropagowania.

Porównując  warunki z tymi na WJM , gdzie nastawienie komercyjne jest dominujące, te na Jezioraku są wręcz cudowne.

Podsumowując - pobyt na Jezioraku przypomina czas sprzed przynajmniej kilkunastu lat na WJM. Oczywiście - Jeziorak jest mniejszym akwenem, ale istniejące kanały umożliwiają przemieszczanie się do różnych, ciekawych zakątków.

Jeśli chodzi o infrastrukturę brzegową - wydaje się być jak na obecne "zagęszczenie" dostateczna. Zakupy można zrobić poza rejonem Iławy także w Makowie, gdzie jest też i dobra i tania (relatywnie) restauracja. Jest marina w Chmielówku, gdzie cały ośrodek, bo są tam też domki do wynajęcia i restauracja, prowadzi bardzo sympatyczne małżeństwo. Nie ma tam sklepu, ale szef z własnej woli zaproponował podwiezienie, aby zrobić zakupy - restauracja nie działała, bo to koniec sezonu i środek tygodnia. Na sugestię zapłacenia za podwózkę machnął ręką - "jakoś wyjdę na swoje, bo napiliście się piwa". Fakt - ceny są komercyjne, ale nie przekraczają tego, co gdzie indziej.

Odwiedziliśmy jeszcze Chmielówek pod koniec pobytu, gdy działała restauracja - jedzenie było  bardzo smaczne, a porcje duże.

Także dużym ośrodkiem zaopatrzenia żeglarzy są Siemiany, gdzie można zrobić zakupy i coś zjeść.Ale tam warto sprawdzić, że produkty serwowane są "własnej roboty", czy "przemysłowego pochodzenia.

 

Jeśli zatem ktoś chce spędzić miły tydzień na wodzie - polecam Jeziorak. Naprawdę warto. Równie zauroczeni byli moi współtowarzysze, którzy na WJM "zęby zjedli", a pływali tam od kilkudziesięciu lat.

 

Druga część pobytu to przerzucenie rzeczy z żaglówki na tzw. hausboat, czyli łódź motorową. I biorąc pod uwagę warunki i wiek, ten rodzaj żeglowania zaczyna mi się coraz bardziej podobać. Ceny zbliżone. Co ciekawe, jeśli porównać cenę pobytu "stałego" na lądzie z kosztem wynajmu łodzi - to ta ostatnia jest tańsza niż hotele itp. Owszem, jest mniejszy komfort (mało miejsca), ale za to można się przemieszczać, co zwiększa uroki pobytu.

Ten rejs to pływanie szlakiem kanałów aż do Elbląga. W planach było wyjście na Zalew Wiślany, ale z racji drobnych awarii zakończyliśmy wyprawę na moście pontonowym w Nowakowie. Dopłynęliśmy tam akurat po jego zamknięciu, a oczekiwanie (2 godziny) byłoby kłopotliwe - moglibyśmy nie dopłynąć do mariny i to przy wzmagającym się wietrze,

Sam trasa kanałami jest wręcz cudowna. Zmieniające się krajobrazy przy zachowanej naturalności. Duże wrażenie robią też pochylnie, gdzie statki wędrują przez pagórki. Tą drogą zmienia się "poziom pływania" o blisko 100 m. 

Jedynym zgrzytem był stan Kanału  Elbląskiego mniej więcej od Sambrodu do pierwszej pochylni w Buczyńcu. Miejscami był tak zarośnięty, że trudno się było przebić - zielska utrudniały pracę silnika. Okazuje się, że lepiej płynąć na wysokich obrotach - wtedy śruba "mieli"  zielsko. Ale nawet w tej wersji musieliśmy kilka razy oczyszczać silnik.

Miejscowi twierdzą, że ten stan kanału jest wynikiem przejęcia nad nim "opieki" przez Wody Polskie. Wcześnie było lepiej.

Piszę o tym, gdyż po otwarciu przekopu Mierzei Wiślanej powstanie bardzo ciekawy szlak turystyczny. Nasz rejs był rekonesansem.

Po drodze spotykaliśmy wiele obiektów  ułatwiających życie na szlaku. Wszystkie dostępne. Np. Na Jeziorze Rudzkim są pomosty, gdzie można dobić, a zbudowane sumptem gmin z dofinansowaniem UE.

Kończąc opisy warto zaznaczyć skalę prac przy udrożnianiu Kanału Elbląskiego dla żeglugi dużych statków. Tor wodny jest poszerzany i wyprostowywany. Prace wykonywane z dużym natężeniem na całym odcinku do Nowakowa, dokąd dotarliśmy. Część już zrobiona.W Nowakowie widoczna konstrukcja już normalnego mostu.

I tutaj pewien zgrzyt, bo bosman mariny w Elblągu z pełną schadenfreude informował o projekcie blokady przekopu przez jachty w dniu otwarcie - po to, aby "dopieprzyć Kaczyńskiemu". Przyznaję, że taka postawa budzi u mnie obrzydzenie. Elbląg dostaje szansę rozwojową i to dużej skali. Także turyści - żeglarze będą mieli dodatkowe możliwości. I jednocześnie u ludzi, potencjalnych beneficjentów, jest postawa złośliwej przekory.  Chyba można to określić jako skurwysyństwo. Przepraszam za wyrażenie, ale inne adekwatne nie nasuwa mi się na myśl.

 

No cóż. Większość moich współtowarzyszy miała nastawienie antypisowskie. Byłem traktowany jako "pisior" mimo, że wskazywałem, że staram się dokonywać ocen z perspektywy Cywilizacji Polskiej. I chyba najbardziej boli pogłębiający się podział społeczeństwa na dwie opcje, gdzie nie dociera już żadna argumentacja. To smutny element polskie sytuacji społecznej. Źle rokujący, gdyż nawet przykłady krwawych wojen wewnętrznych z jakimi mieliśmy do czynienia w różnych rejonach świata, także i w Europie, nie mają wpływu na zaostrzanie podziałów. Czy czeka nas to samo, co w Jugosławii?

 

Zapewne ten opis nie oddaje swą barwą cudownych wrażeń żeglarskiej wędrówki wspomaganych akurat super pogodą. Zapewne też taki Siukum Balala, gdyby zechciało mu się "ruszyć d..." na taki rejs sporządziłby kilkanaście bogato ilustrowanych notek. Zapewne.

Ja już jednak od dłuższego czasu nie robię zdjęć, czy filmików. Staram się oglądane piękno zakonotować we własnej pamięci, jedynie sugerując, że "żywienie" się cudzymi doznaniami czyni z ludzi zombi.  Spróbujcie sami to przeżyć , nawet na mniejszą skalę, a i tak będzie to dużo lepiej dla waszego zdrowia, zwłaszcza psychicznego.