Różnie można patrzyć na zdarzenia historyczne. Bo historia jest jak powracająca fala.
Jak oceniać konflikt na Ukrainie z perspektywy reminiscencji dziejowych?
Popatrzmy na to przez pryzmat efektów. Bo jakoś się tak składa, że wszelkie próby "wolnościowe" związane były z dzikimi mordami - rzeziami. Tak było z (i tak w miarę cywilizowanym) wystapieniem Chmielnickiego), później była "koliszczyzna" z rzeziem Humania, a rzekoma próba uzyskania niepodległości na początku XX wieku też wiązała się w znacznym stopniu z rzezią miejscowej ludności.
Co ciekawe - wszystkie te wystąpienia kończyły się dodatkowym likwidowaniem czynnika sprawczego tych rzezi. Najbardziej spektakularną formą był "hołodomor", który znacznie ograniczył populację chętnych do kolejnego wystąpienia tego typu - przynajmniej we wschodniej części.
Niestety, ta część zachodnia, będąca po polskiej stronie, stała się ostoją elementu nastawionego na kolejną rzeź.
Warto zwrócić uwagę, że zgodnie z ideologią Doncowa, do likwidacji w takim samym stopniu przeznaczeni są obcy - Polacy, Rosjanie, Żydzi itd., jak i rodzimi mieszkańcy nie wystarczająco chętni do "rezania" tego co się rusza i z Ukrainy nie ucieka.
Oczywistym jest, że kolejną odsłoną byłoby "rezanie" swoich, tych mniej zaangażowanych.
Można zatem pokusić się o stwierdzenie, że ukraińskie "wzbudzenia" mają formę rzezi dokonywanej na jakiejś grupie współmieszkańców, a następnie występuje fala powrotna likwidująca "wzbudzonych".
Ostanie "wzbudzenie" na większą skalę dotyczyło "rzezi wołyńskiej" (nazwa procederu, gdyż dotyczy także innych połaci ukraińskich). Jak i kiedy nastapiła "fala powrotna"?
W słabym ujęciu związana była z przesiedleniami w Polsce i zapełnieniem obozów pracy na Syberii Ukraińcami. Jednak nie było to związane z fizyczną eliminacją tego elementu. W efekcie mieliśmy kolejną falę "wzbudzenia" - sukcesywna rzezią mieszkańców Donbasu i Ługańska, ale też i w postaci tej jaka miała miejsce w Odessie.
Można mniemać, że pojedyncze akty o podobnym charakterze miały miejsce wewnątrz Ukrainy - jedyne, że nie były nagłaśniane.
W takim rozumieniu zdarzeń - obecny konflikt ukraiński jest "powracającą falą" tego morderczego "wzbudzenia".
Tym razem skutki są bardziej dotkliwe dla Ukraińców, gdyż już teraz można mówić o liczbie zabitych dochodzących 400 000, a rannych i okaleczonych pewnie jest już blisko miliona - tak mówią statystyki konfliktu.
Można mówić, że historia odpłaca realizatorom "wzbudzeń" tą samą monetą.
Pewnie zostanie to uznane, za niehumanitarne, ale jakoś nie mam zbytniego współczucia dla Ukraińców - po prostu im się to należało. Czy ich to czegoś nauczy, czy też za kilkadziesiąt lat nastapi kolejne "wzbudzenie"? Czas pokaże.
Ze swej strony mogę tylko przypomnieć, że konstruując podstawy porządku w tej części Europy na bazie Cywilizacji Polskiej rozważam warunki , które pozwoliłyby na ułożenie relacji tak, aby ekscesywne "wzbudzenia" nie pojawiały się.
Czy to możliwe, czy są to tylko moje mżonki?
Od rodziny do cywilizacji
Zainteresowania z różnych dziedzin. Wszystko po to, aby ustalić wartości, jakimi warto się kierować w wyborach.